Ostatnio mam nieodparte wrażenie, że jeżeli ktoś w naszym kraju nie ma na siebie pomysłu lub chce w jakiś sposób podbudować swoje marne ego - zostaje politykiem, krytykiem albo stylistą. Osoby, które mają wykształcenie kierunkowe lub jakiekolwiek faktyczne kompetencje w tych kierunkach można policzyć na palcach u jednej ręki. Paradoks tkwi w tym, że trzymają one nie tylko poziom, ale i bezpieczną odległość od reszty 'kolegów po fachu'. Tradycyjnie najgłośniej krzyczą Ci, którzy mają najmniej merytorycznie do powiedzenia. Lubimy oceniać innych, choć krytyczne spojrzenie w lustro jest dla niektórych czynnością niewykonalną. Chcesz błyskawicznie zaistnieć w polskich mediach? Stać się celebrytą? Opluj/wyklnij kogoś na wizji albo pokaż tyłek/cycki. Kultura nie rodzi taniej sensacji, jest nudna, po prostu się nie sprzedaje.
Czemu poruszam ten temat? Wraz ze wzrostem statystyk bloga, wzrasta liczba osób mnie oceniających. Pojawiają się oczywiście zarzuty, że nie mam jakiegokolwiek gustu ani wyczucia stylu. Padają pytania, w jaki sposób mogę być stylistką i doradzać innym skoro sama wyglądam jak przez okno? Ok, tylko Moi Drodzy... Powtórzę po raz setny... ja NIE JESTEM STYLISTKĄ. Nie uważam się za modowe guru. Jestem normalną, zwykłą dziewczyną, która na łamach Internetu dzieli się swoimi modowymi pomysłami. Nie czuję misji kreowania trendów, nie wmawiam nigdy nikomu co powinien nosić, a co jest passe. Zawsze powtarzam, że każdy powinien ubierać to, w czym po prostu dobrze się czuje. To jest najważniejsze!
Ten blog nie jest modową wyrocznią, tylko stroną internetową, na którą możesz wejść, gdy ciekawi Cię co kryje moja szafa. Z założenia jego treści kieruję do normalnych, zwykłych dziewczyn takich jak ja. Nie mam na celu szokować ubiorem lub silić się na zestawy w stylu hautecouture. Chcę pokazywać moje codzienne pomysły. Udowodnić, że można wydać jedynie kilka złotych na rzeczy w lumpeksie, ubrać je, dobrze wyglądać i się tego nie wstydzić. Jeżeli ktoś prosi o pomoc - subiektywnie doradzić. Dać przykład, że nie trzeba nosić rozmiaru 0 żeby chodzić w rurkach i obcisłych sukienkach, a Michael Kors nie jest jedyną marką produkującą torebki. Czasem podzielić się swoimi przemyśleniami na temat otaczającej mnie rzeczywistości i udowodnić, że wykształcenie jest więcej warte niż kolejna chusta Louis Vuitton. Pokazać, że warto mieć w życiu choć jedną sferę, która nas odpręża, sprawia nam przyjemność i satysfakcję. Tym bardziej cieszy mnie niezmiernie, że miesięcznie odwiedza mnie tyle tysięcy ludzi. Naprawdę wkładam w tworzenie postów dużo czasu i pracy. Dziękuję w tym miejscu Wszystkim Czytelnikom i każdemu z osobna za poświęcony mi czas i komentarze.
To oczywiste, że różnym osobom podobają się odmienne rzeczy/zestawy. Nienormalne byłoby, gdyby wszyscy mieli takie samo zdanie. Uwierzcie, jestem otwarta na konstruktywną krytykę, ale nie pospolite, niczym nie uzasadnione krytykanctwo. Tym bardziej jeżeli krytykuje mnie ktoś, kogo życiowym osiągnięciem jest opluwanie innych, nie posiada merytorycznych podstaw (nie mówiąc już o jakiejkolwiek wiedzy na dany temat) i wygląda właśnie jak przez okno.


TROUSERS/SPODNIE: HERE/TUTAJ || JACKET/RAMONESKA: HERE/TUTAJ || BAG/TOREBKA: HERE/TUTAJ || BLOUSE: OASIS, SH || SHOES/BUTY: NO NAME




